Nawigacja

Aktualności

Wprowadzenie stanu wojennego we wspomnieniach Kornela Morawieckiego

Ogłoszenie przez komunistów stanu wojennego stało się przełomowym momentem dla późniejszego powstania “Solidarności Walczącej”. Opozycjoniści, którzy uniknęli internowania musieli przyjąć nową strategię i taktykę działania oraz zbudować podziemne struktury. Nocą z 12/13 grudnia dzięki szczęśliwemu zbiegowi okoliczności również Kornel Morawiecki uniknął internowania. Dalej przytaczamy fragmenty wspomnień założyciela SW dotyczące pierwszych godzin stanu wojennego.

  • Noc z 12/13  grudnia: Wydrukowany został kolejny numer “Biuletynu Dolnośląskiego”. Część nakładu rozwoziłem osobiście. Chciałem uporać się z tym tego samego dnia. (…) Krótko przed północą wpadłem jeszcze na ul. Mazowiecką, do siedziby Zarządu Regionu. Wyniosłem stamtąd jeden z mniejszych powielaczy. (…) Miałem zbyt mały samo-chód, by zabrać coś większego, ale małe powielacze, paczki z matrycami i tyle ryz papieru, ile mi się mieściło do malucha, rozwoziłem do różnych znajomych. 12 grudnia jeździłem dużo. Powielacz zawio-złem na Zacisze, do Tadka Świerczewskiego. Dużą partię „Biuletynu Dolnośląskiego”  dostarczyłem w okolice dworca, do Jurka Piaseckiego, inną - do Tadka Rogosza. Na szybkim rozwiezieniu paczek z Biudolem (tak często nazywano „Biuletyn Dolnośląski”) zależało mi tym bardziej, że najbliższe dni miałem bardzo wypełnione. Między innymi 14 grudnia miałem stawić się przed sądem. Około pierwszej w nocy dotarłem na Kamienną, do Hanny Łukowskiej-Karniej . Spotkać się u niej miałem z prawniczką, która miała mi pomóc w sprawie sądowej. (…) Na spotkanie z panią  sędziną dotarłem bardzo późno. Chyba już spała, ale po moim spóźnionym przybyciu wstała, rozmawialiśmy jeszcze ponad godzinę. Było po drugiej w nocy, kiedy zamierzałem powrócić do domu, na Kilińskiego. Okazało się jednak, że silnik mojego małego fiata nie chce zapalić. Silny mróz sprawił, że wy-siadł akumulator. Nocowałem więc na Kamiennej. Gdyby nie zdarzył się ten kłopot z samochodem, pewnie dotarłbym do mojego mieszkania, do którego drzwi właśnie kołatała bezpieka.
  • Temu szczęsliwemu zbiegowi okoliczności Wrocław zawdzięczał, że Kornel Morawiecki i jego współpracownicy jeszcze 13 grudnia zaangażowali się w działalność podziemną. Rozpoczęli najpierw wydawanie podziemnej prasy. Pierwszy numer pisma „Z dnia na dzień” był drukowany w nocy z 13/14 grudnia i został rozkolportowany rano 14 grudnia.
  • Kornel Morawiecki szybko rozpoczął organizowanie ludzi przeciwko wojskowej juncie:To była jedna z pierwszych decyzji. Oczywiste było, że na atak władz trzeba odpowiedzieć stanowczym oporem. Do jego koordynacji najniezbędniejsza była własna sieć informacyjna. Telefony, faksy, dalekopisy wyłączono. Wszelki nadawczy sprzęt radiowy władze rekwirowały, a nawet jeśli ktoś coś ukrył, łatwo było namierzyć to pelengatorami. O Internecie czytało się wtedy jedynie w powieściach fantastyczno-naukowych. Konieczne było uruchomienie druku i to na jak największą skalę. Szybko postanowiliśmy, że wydawać będziemy nie jakąś  nową  wojenną  gazetę, ale dalszy ciąg „Z dnia na dzień” - pisma dolnośląskiej „Solidarności”. (…) W pierwszym wojennym numerze pisaliśmy o stanie wojennym jako o dążeniu do przywrócenia komunistycznego monopolu. Wzywaliśmy do strajku generalnego, podaliśmy szereg informacji, które udało się nam zdobyć i potwierdzić. Numer zredagował Romek Lazarowicz. Matryce przepisały na maszynach Helena Lazarowicz i Joanna Moszczak, a wydrukował Wiesław Moszczak.
  • W późniejszych miesiącach Kornel Morawiecki tworzył struktury podziemne, szczególną wagę przywiązując do rozbudowy sieci drukarni, komórek kolportażowych, nadajników emitujących audycje podziemnego “Radia Solidarność”.

Tomasz Balbus, Magda Wysocka

Tekst opracowano na podstawie publikacji “Kornel Morawiecki. Auto-biografia”, Warszawa 2017.

do góry