Nawigacja

Aktualności

50. rocznica śmierci major Ireny Tomalak — 25 grudnia 2021 r.

Irena Tomalak z d. Kowalska była żołnierzem Legionów, Wojska Polskiego, Armii Krajowej i powojennego podziemia antykomunistycznego. Ponad 10 lat przebywała w więzieniach „Polski Ludowej”. Była także powieściopisarką oraz poetką, której prawie cały dorobek spłonął w Powstaniu Warszawskim. Szczęśliwie zachowało się kilkadziesiąt jej wierszy więziennych.

  • 50. rocznica śmierci major Ireny Tomalak — 25 grudnia 2021 r.
    50. rocznica śmierci major Ireny Tomalak — 25 grudnia 2021 r.

 

Gdybyż stąd można wyjrzeć, zobaczyć z dala domy…

Może by właśnie w oknie choinkę ktoś zaświecił…

Najsłabszy, jeden, mały byłby z niej dla mnie płomyk,

a w nim wigilia, święta, kolędy, radość dzieci…

[…]

…W mieszkaniu jasno, ciepło. Nakryto do wieczerzy.

Cieniutki, biały obrus na miękkim sianie leży.

Za chwilę przyjdą wszyscy – najbliżsi, drodzy sami.

Świąt będą sobie życzyć. Opłatkiem się przełamią.

 

Zasiądą wkoło stołu, na którym co rok czeka

nakrycie dla wędrowca, który ma przyjść z daleka…

Piętnaście potraw. Kutia!

Nie przyszedł. Poszedł dalej!

 

Czas elektryczność gasić. Choinki świeczki palić.

Och! Suną spod gałęzi gwiazdkowe, śliczne dary –

dla dzieci miś, koń, lalki, okręty, książek parę.

 

A tajemnicze pudła, płaskie paczuszki – zawsze

dla dzieci trochę większych… nawet i dla najstarszych,

I jednej tylko paczki spod drzewka nie zabrano…

Niech leży! Może wróci? Przyjedzie jutro rano?

 

Strofy te wyszły spod ręki majora Wojska Polskiego. Owym oficerem-poetą była Irena Tomalak z domu Kowalska, uczestniczka kilku wojen i wielu konspiracyjnych organizacji. Cytowany powyżej wiersz o wigilii dedykowała w 1953 roku swej wnuczce Basi, przebywając w więzieniu w Inowrocławiu.

Irena Kowalska urodziła się 26 października 1895 r. w Warszawie. Była córką lekarza Franciszka Beniamina Kowalskiego i Natalii Apolonii de domo Olszewskiej, działaczki niepodległościowej. W 1913 r. zdała maturę i podjęła studia polonistyczne na Uniwersytecie Jagiellońskim. Rok później wstąpiła do Związku Strzeleckiego; przeszkolona w żeńskiej drużynie „Strzelca”, została żołnierzem Legionów; działała w Polskiej Organizacji Narodowej, następnie w Polskiej Organizacji Wojskowej i w warszawskiej PPS. Wstąpiwszy do Ochotniczej Legii Kobiet, walczyła w obronie Lwowa i na froncie wschodnim, m.in. pod Lidą; jako podporucznik dowodziła batalionem. Po demobilizacji OLK ukończyła Oficerski Kurs Łączności w Zegrzu, a także współtworzyła Organizację Przysposobienia Wojskowego Kobiet, w której została podinspektorką i specjalistką szkolenia w zakresie służby łączności.

17 października 1922 r. poślubiła Wacława Tomalaka, byłego powstańca wielko­polskiego, kapitana Wojska Polskiego, wówczas komendanta Szkoły Łączności w Zegrzu. Miała z nim dwoje dzieci: Witolda (1927–1990) – powstańczego żołnierza Szarych Szeregów, po wojnie oficera Polskiego Ratownictwa Okrętowego, oraz Annę Krystynę, po mężu Reszuto (ur. w 1930 r.), obecnie działającą w Światowym Związku Żołnierzy AK.

W kampanii wrześniowej uczestniczyła w obronie przeciwlotniczej oraz prowadziła patrol sanitarny. Zaprzysiężona w Służbie Zwycięstwu Polski 15 października 1939 r., była pierwszą kurierką, która dotarła do Bazy Łączności Sztabu Naczelnego Wodza w Buda­peszcie w listopadzie 1939 r. Następnie sprawowała liczne, niezwykle odpowiedzialne funkcje kierownicze w służbie łączności Sztabu Głównego SZP, potem Komendy Głównej ZWZ, wreszcie w Oddziale Łączności Konspiracyjnej KG AK. Od 1944 r. była członkiem organizacji „Nie”. W Powstaniu Warszawskim walczyła w batalionie „Kiliński” w Śród­mieściu, będąc oficerem łączności, jak również pełniąc służbę liniową. Awansowano ją wtedy do stopnia majora.

Wyszedłszy z Powstania z ludnością cywilną, mimo że była ranna, kontynuowała pracę w KG AK w Częstochowie, po rozwiązaniu zaś Armii Krajowej została Szefem Łączności Delegatury Sił Zbrojnych na Kraj. Następnie była kurierką i emisariuszką Zarządu Głównego Zrzeszenia Wolność i Niezawisłość. Dwukrotnie wyjeżdżała nielegalnie do Paryża i Rzymu. Poszukiwana przez funkcjonariuszy UB, została aresztowana na granicy czeskiej, gdy podejmowała swą trzecią zagraniczną misję – w kwietniu 1946 r. Przetrzymywano ją w czasie śledztwa w areszcie Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego przy ul. Koszykowej, a po otrzymaniu 15-letniego wyroku Rejonowego Sądu Wojskowego w Warszawie przebywała kolejno w więzieniach: przy Rakowieckiej na Mokotowie, w Fordonie, w Inowrocławiu i po­nownie w Fordonie, skąd została zwolniona 7 maja 1956 r.

Wróciła do domu ciężko chora. Ostatnie lata życia spędziła przy córce, z rodziną. Zmarła w święto Bożego Narodzenia, które musiało być dla niej szczególnie ważne, skoro poświęciła mu kilkanaście swoich więziennych wierszy.

W posłowiu do wydanego w 1994 r. zbioru tych utworów pt. Drugi brzeg wspomina córka Ireny Tomalakowej: „Mama była osobą bardzo pogodną, towarzyską, z wielkim poczuciem humoru i wyjątkową życzliwością do ludzi. Tych cech nie pozbawiły Jej ciężkie przejścia – wojny, więzienia ani – w ostatnich latach życia – unieruchomienie chorobą.”

Niemal cały pisarski dorobek Ireny Tomalak spłonął w Powstaniu Warszawskim; spośród utworów przedwojennych zachowało się zaledwie kilka wierszy. Na szczęście, ocalała poezja, którą major Tomalakowa pisała w więzieniach. Liryki te zaskakują nie tylko rozmaitością tematów oraz bogactwem treści, ale głównie spójnością kompozycji, warsztatową sprawnością wersyfikacji, różnorodnością i trafnością środków stylistycznych. Cechują się na ogół dobrym poziomem artystycznym. Jeszcze większą niespodziankę przynosi czytelnikowi tonacja owych poetyckich wyznań, narracji czy obrazów. Mimo że znajdują się w świecie tej poezji więzienne lub wojenne realia, ta okrutna rzeczywistość nie panuje nad postawą autorki. Przeciwnie, w jej twórczości zwycięża nadzieja na powrót do normalnego życia, a zwłaszcza – zwycięska okazuje się ludzka godność, której nikt i nic nie może człowiekowi odebrać.

Liczne wiersze Tomalakowej zachowały się w pamięci jej więziennych koleżanek. Nie tylko wskutek sytuacji zagrożenia, kiedy zwykle pamięć pracuje sprawniej i pozostaje trwalsza. Wiersze zapamiętano głównie dzięki temu, że były podarunkami autorki dla współwięźniarek, pisanymi z autentycznym współczuciem i zrozumieniem dla przeżyć adresatek, a treść tych utworów dotyczy spraw istotnych dla konkretnej osoby. Ponadto, jak się okazywało, były to podarunki trafione – rzeczywiście dawały nadzieję, otuchę, przywracały psychiczną siłę przetrwania. Jest to więc poezja, która – chwytając i zatrzymując najdrobniejsze dobro, jak promień światła zza krat – odnajduje w człowieku to, co najlepsze, i – uzdrawia.

Jak pisze współwięźniarka z Fordonu, prof. Barbara Otwinowska: „Poezja w więzieniu była osobnym nurtem poezji narodowej. Wiersze stanowiły jedną z form samoobrony: broniły przed samotnością, rozpaczą, degradacją, wyzwalały od nienawiści, pozwalały zdystansować się od codziennej, pospolitej egzystencji, a nawet przetworzyć ją w oczyszczające słowa poezji. Były też pewną formą życia społecznego: często powstawały w sytuacji dialogowej, a swe przetrwanie zawdzięczały zbiorowej pamięci.”

Oto jeszcze jeden wiersz Ireny Tomalak z cyklu „Gwiazdki polskie”:

 

CO  ROKU

Tam, w rogu pokoju – choinka w przepychu

śniegu, srebra i złota, w białej świec paradzie.

Skradając się pod nią – każde z nas po cichu

biało opakowane podarki swe kładzie.

 

Srebrzystym obrusem stół nakryty biało,

jak każdego roku, na pachnącym sianie.

Odwieczna tradycja kryje życia małość

codzienny kierat trosk, szary życia taniec…

 

Błyszczy się srebro, szkło, porcelana cienka –

w kryształowym cudzie bzu białego kiście

i fiołki alpejskie w doniczkach. To ręka

Matusi zdobi stół tak uroczyście.

 

W środku wielki symbol dnia – opłatek

w drewnianym żłóbeczku. Wszyscy przyjdą zaraz –

i dzieląc się wezmą miłości zadatek

na rok długi. Zabrzmi znów kolęda stara

 

i będzie jak co roku, jak zawsze, jak wczoraj…

I tylko jedno miejsce pozostanie puste…

W to miejsce najmocniej Bożego wieczoru

patrzeć będzie gwiazdka. Zadrżą matki usta,

 

gdy składać życzenia będzie – z odległości,

chyba już ostatnie. Ostatni opłatek.

Taki ogrom czeka pracy i miłości,

że ich moc pokona, skruszy mur i kratę.

do góry